Co Ci czyni cisza? - podcast
Co Ci czyni cisza?
banalnie
https://spotifyanchor-web.app.link/e/hlW0vzy26ub
wiem banalnie będzie jak przyznam się że tęsknię za ciszą, za taką pustą, ale przytulną wielką halą w głowie, gdzie można być i nic więcej.
być i nic więcej/ być i nic więcej być i nic więcej
Ale kiedy wpadam do tej hali – i echo oddaje mi mój przyspieszony oddech to… czuję się nie swojo.
Pragnę ciszy. I niepokoi mnie…. Cisza. Kiedyś, opuściwszy swoją codzienność - pojechałam po ciszę do Krakowa,
spotkałam Roberta Kasprzyckiego, który zna się na dźwiękach prześwietnie
a on mi powiedział tak: XXXX – Robert mówi w dźwięku!
I proszę nie wierzyć w tę prostotę Robertowi Kasprzyckiemu. Pochodzenie z jakiejkolwiek gospodarki nie determinuje snobizmu, tak jak i słuchanie Bacha. Są badania
powalające traktować to jako pracę kognitywistyczną:)
W 1993 r., kiedy trzej naukowcy z University of California odkryli tzw. efekt Mozarta - czyli udowodnili, że 10-minutowy fragment sonaty tego kompozytora może przyczynić się do wzrostu umiejętności rozumowania czasoprzestrzennego.
A stały kontakt z muzyką w zasadzie kształtuje nasze struktury mózgowe. Niektóre rejony w mózgu zawodowego muzyka są po prostu większe, np. spoidło wielkie, łączące obie półkule wpływające m.in. na koordynację ruchów, czy obszary w płacie skroniowym odpowiedzialnym za przetwarzanie bodźców słuchowych. A o wręcz nadprzyrodzonych możliwościach ludzi pracujących muzyką piesze pięknie w książce „Musicophilia" neurolog brytyjski Olivier Sacks.
Aha – o dobrych wpływie muzyki na nasz układ krążenia też są badania. IX Symfonia Beethovena, 169 kantata Bacha oraz arie, takie jak „Nessun dorma" Pucciniego z opery „Turandot" oraz „Libiamo nei lieti calici" Verdiego z „La Traviaty", wpływają na częstotliwość oddychania, aktywność serca i ciśnienie krwi.
Jeśli zgodzimy się, że dźwięk jest wibracją i że wibracja oddziałuje na każdą cząstkę naszego istnienia, wówczas zdamy sobie sprawę, że dźwięk słyszą nie tylko nasze uszy (…)mówi dr Mitchell Gaynor, dyrektor Medical Oncology and Integrative Medicine w Cornell Cancer Prevention Center w Nowym Jorku.
Poza tym, taka podstawa: przecież pierwotnymi stanami i obiektami ciszy i milczenia, z których wyłania się istota muzyczna, mówiąca i milcząca, śpiewająca i tańcząca są wibracje i szumy kosmiczne i przyrodnicze, głosy i szepty ludzkie oraz ich instrumentalne spontaniczne lub skondensowane ekspresje.
Więc co wybierasz. Ciszę, czy dźwięczne dźwięki?
W jakiej audioprzestrzeni dzisiaj nabierasz sił?
***
kawę można wysłać :) https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz i efekty https://freemusicarchive.org, www.purple-planet.com
42
views
zadbać o siebie - podcast.
Dbanie o siebie ma wiele twarzy. Sztuka dbania o innych ma także twarz Ewy ;)
11
views
I nie mam litości ? - podcast
...że nie mam litości!
Odcinek został opublikowany i można go posłuchać wszędzie tam, gdzie dostępny jest Twój podcast.
Zaczęło się od podejrzenia, że nie mam litości,
konkretnie zabrzmiało to tak jak w dźwięku:
XXX
I stoję z mikrofonem w dłoni, nadstawiam ucha, dobieram pytania ostrożnie i z uwagą… Ale co to dokładnie jest… litość?
W języku polskiego katolicyzmu mnóstwo jest zlitowania, ulitowania i litościwości, ale co współcześnie nam się z litowaniem kojarzy?
A- jeszcze oczywisty jest cytat z Bułhakowa, dla mnie - przecudny, ale mistrza i Małgorzatę szalenie poważam
ding dong, cytuję:
"– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus. ”
Michaił Bułhakow z książki Mistrz i Małgorzata
Malownicze, ale w sumie nie na temat, poszukuję bowiem litości. I dla utrzymania powagi tematu sięgam po ’Dżumę’ Alberta Camusa
cytuję: Człowiek męczy się litością, kiedy litość jest bezużyteczna.
ding dong
Bezużyteczność jest kluczowa. Rozkminiliśmy to sobie skracając pewną i tak nie za długą podróż, ale wyszło, że:
litość jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego, jak i dla przyjmującego. Nic nie wnosi. Nie jest realną pomocą. I jeszcze litościwie toleruje to, nad czym się litujący lituje. Litujący zawsze stawia się jakby wyżej od tego, nad czym/nad kim się lituje. Ktoś jest lepszy, wiadomo
Zatem - niepotrzebna jest litość.
Stoję z mikrofonem w dłoni, nadstawiam ucha, dobieram pytania ostrożnie i z uwagą i nie mam litości.
Aha, jeszcze jedno skojarzenie - dobry film klasy B - Bez litości to- produkcja 2014 rok - zrobiona na podstawie serialu McCall z drugiej połowy lat 80. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych, teraz - z Denzelem Washingtonem w roli głównej, rzecz o byłym asie amerykańskiego wywiadu próbującym odbić przyjaciółkę z rąk gangu rosyjskiego, poprzez wymierzanie sprawiedliwości na nich samodzielnie i bez zahamowań
No.. i czy o to w życiu chodzi?
Niech epoka, w której słów litość była potrzebna - wreszcie się skończy!
A film, dla rozrywki można obejrzeć. I wrócić do Mistrza i Małgorzaty. Zawsze!
***
link do mojej kawy -https://buycoffee.to/dziennik.zmian
***
muz. https://www.purple-planet.com
PS. no to... Jak przyjmujesz sytuacje, gdy ktoś się nad Tobą... lituje?
19
views
O życiu towarzyskim o zmierzchu - podcast.
Życie towarzyskie to rodzaj aktywności, na którą mamy wpływ, ale nie całkowity. Czasem wspaniałe spotkania wydarzają się znienacka, w miejscach nieoczekiwanych, z powodów - totalnie nieoczywistych. I krótka pogawędka w ruinach - odpala wyobraźnię, wyjaśnia scenografię, a do tego pozostawia wrażenie niezwykłości. Tak, to jest mały towarzyski cud i może wydarzyć się w każdej chwili. Masz w sobie tę gotowość i czujność....?
Bohaterką tego spotkania jest Pani Cecylia, chodząca sama, o zmierzchu po zapuszczonych ruinach i jeszcze bardziej zapuszczonym wielkim dworskim parku pod Krynkami (Podlasie).
Gdzie to jest? Ach....na zachód od rzeczki Nietupy, nad wpływającym do niej strumieniem, przy lokalnej drodze łączącej wsie Ciumicze i Sanniki, na terenie łagodnie opadającym ku południowi do strumienia, w sąsiedztwie istniejącej od XVI w. II połowy XIX w. wsi Żylicze Wielkie, a nieopodal wsi Żylicze Nowe (zwanej również Odźwiernikami)
Ufff.
Warto tu zajrzeć ;) ps. Tam, gdzie staliśmy, rozmawiając - akurat nie było karczmy. Karczmami Krynki stały w dawnych czasach! Nie zostało z tego w zasadzie nic, ale od czego jest wyobraźnia ?!
***
kawa , która nie rujnuje zdrowia https://buycoffee.to/dziennik.zmian
***
efekty https://freesound.org muz; https://www.purple-planet.com/tracks/cobwebbed
***
W pewnym sensie mam się ku ruinie. Taka skłonność. A to bynajmniej nie rujnuje życie towarzyskiego, bo nagle, włócząc się po ruinach można poznać , w odatku kogoś kto się zna na 16 wiecznych karczmach A to jest naprawdę niesamowita wiedza. I nastraja dobrze.. do życia towarzyskiego.
Zatem - w ruinach (opowiemy o nich jeszcze) między otworem dawnych drzwi, a dziurami dawnej podłogi z podpiwniczeniem spotkaliśmy panią Cecylię...
3
views
Mandala, hej! - podcast
Lubię mandale, ten powtarzający się wzór, ten ruch obrotowy, ta historia i idea. w zasadzie wiele idei, która za mandalą stoi. Lubię mandale w obrazach, w działaniu, w biżuterii. Jestem w mandalowym loomie, ruchu, koncepcie, który koncentruje moje myśli na żywiołach. Odkrywam s obie ogień. Odkrywam powietrze, ziemię, wodę.
Trochę medycyna chińska, trochę świat równoległy, dzięki któremu coraz bardziej pojmuję wszystkie światy tego świata.
W tej mandali o której myślę chodzi o marzenia, a ktoś mądry kiedyś mi powiedział (i trzymam się tego do dziś) , że nie ma co marzyć o konkretnych rzeczach. Lepiej sobie wymarzyć, zaobserwować, wystarać się o stan. Jeśli jestem zmęczona, to moim marzeniem jest pełne rozluźnienie ciała, przyjemność poczucia totalnego luzu, regenerację skóry, która staje się miękka i gładka. Poczucie pełni i porządku. - zamiast - ej, chcę wyjechać na Gran Canarię. Oczywiście wyspa byłaby cudowna , ale może dobre wiatry czują dla mnie piękniejsze miejsce , które zadziała jeszcze lepiej. Daję Dobrych wiatrom pełną wolność w doprowadzeniu mnie tam, gdzie potrzebuję, a nie gdzie sobie wydumam. To znaczy - być na fali...
Zatem marzę na fali - wiem w jakim stanie chciałabym być, a reszta - nie mnie w tym stanie usadowi!
W necie jest taki skrócony poetycki przepis, na marzenie w kręgu mandali, tego ruchu o dwóch twarzach - twarzy marzycielskiej i uśmiechniętej i twarzy medialnej, tracącej pieniądze na nie wiadomo co, na.. marzenia? Ej… zamiast weekendu na Kanarach.
Tak, wybrałam marzenia. A tekst pieśni jest w dźwięku. (dzięki Dorotko)
***
możesz postawić mi kawę - kliknij tu :) https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz. https://www.purple-planet.com/tracks/oriental-skies
5
views
Pieniądze są dobre, ale.... - podcast
Pieniądze są dobre, ale....
O pieniądzach, ściśnięciu, o wszystkim, oraz o wyprawie do teatru.
po prostu pewnego poranka poczułam, że mam wszystko co trzeba jest tak jak trzeba, posiadam to, czego potrzebuję i już. Ja nie wiem, może to się nazywa dojrzałość? Albo nie wiem, że umarłam i jestem w niebie, to się w filmach zdarza. To czemu nie ma się zdarzyć w życiu? Ostatecznie wyobraźnia ludzka korzysta z komponentów rzeczywistości, tylko je ektrachuje, wzmacnia, przekracza ramy.
Więc poczułam, że mam wszystko co trzeba, ale jestem oczywiście otwarta na ulepszanie mojego świata i żadne cyfry, waluty sturty tuty - nie mają na to wpływu. Płynność jest tym, co tworzy moje „mam” oraz „korzystam”, współbuduję tę płynność z innymi, nadajemy jej wszystkie kształty świata, i – co ciekawe – kształty dramy – jest jakoś premiowany. Ale unikam. Premie nie są tym, co wzmacnia we mnie sygnał dopełnienia. Płynność to naturalny stan rzeczy, uczuć emocji, ciała, które się zmienia, mentalu, wiary, wiedzy…. Na terenie dramy – zmiana to zawsze przyczynek do tragedii: bo było dobrze a teraz nie wiadomo jak będzie, a teraz to jest drama i na nic innego nie ma miejsca.
po prostu pewnego poranka poczułam, że teren dramy to kompletnie nie moje podwórko, na moim wszystko mam i nic mnie nie ściska. Myślę o tym, w czasach nerwowego przeliczanie dochodów, unikam patrzenia na kurs franka, bo to na franka i tak nie wpłynie, nie na tego w każdym razie. Mam mniejsze cyferki, a i tak mam to, co trzeba na teraz. Potem przypłynie i moja płynność na to płynie zareaguje.
I teraz dopowiem coś z mojego płynnego życia towarzyskiego, w którym fajni ludzie opowiadają fajne rzeczy, albo niekoniecznie fajni – fajne.
Żeby chodzić do teatru przeważnie trzeba mieć pewną płynność finansową i ta sztuka mi się daje, więc zobaczyłam przedstawienie Doroty Stalińskiej, aktorki świata, który zastygł trochę, przeminął, ale wciąż odbija nam się czkawką. I to bywa kabaretowe. Stalińska próbuje łączyć kabaret Post-PRLowski z dramatyzmem Edith Piaf, a przy okazji trochę poruszać szare komórki szanownej publiczności. Nie choć się wdawać w szczegóły, ale generalnie jest to opowieść o braku , o tych naszym społecznych, uwspólnionych dramach, w których czujemy, że nie mamy tego, czego trzeba i że zupełnie nie jest tak jak trzeba i że rządy są winne i byłe żony (mniej więcej). I że dobrze mieć dużo cyferek na koncie, choć niby szczęście nie dają, ale -mrugnijmy oczkiem – dają.
O wtedy afirmacja, zresztą dobrze skonstruowana – przyciąga te cyferki. I warto przecież bo lepiej tak, niż wcale’
I aktorka ćwiczy to z widzami, ładnie całkiem. , a brzmi to tak
(rymowanka w dźwięku)
dobrze skonstruowana afirmacja potrafi przywrócić płynność naszemu światu, naszym myślom, ale taka mini modlitwa do dobrego pieniądza nijak ma się do tego spokoju, pewności, błogiego faktu pojawiającego się znienacka, że mam wszystko co trzeba jest tak jak trzeba. Od przedszkola uczą nas rożnych rymowanek, ale ta najważniejsza droga nie jest wysiłkiem, wyskandowaną komendą dla rzeczywistości – to droga ciszy, przepływu, spokoju… całego dobra, które po prostu wypływa ze środka i tworzy nurt w którym– no, będę nudna: mam wszystko co trzeba jest tak jak trzeba.
Każdy z nas ma swój nurt tego stanu. Dostępny 24h.
***
zaprosić mnie na kawę można klikając tu https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz. www.purple-planet.com
O pieniądzach, ściśnięciu, o wszystkim, oraz o wyprawie do teatru.
37
views
Życie bardzo towarzyskie cz. 2 i Ojcowie Pustyni - podcast
Życie bardzo towarzyskie cz. 2 i... Ojcowie Pustyni :)
Człowiek to istota społeczna, świruje od nadmiaru samotności, rozkwita w dobrej relacji. Odpowiednie towarzystwo - to troska wielu pokoleń i tego nic nie zmieni. Nawet internet, nawet sztuka cyfrowej iluzji. Ciepło ludzkie dąży do ciepła ludzkiego i to jest piękne. Niestety forma tego dążenia potrafi się deformować, wychładzać ludzi, odczulać czułość, lub zwyczajnie - nasze spotkania puste są i niekonieczne.
A przecież życie towarzyskie - to szalenie ważna część naszego bycia w świecie. I nie można lekceważyć jakości takich spotkań, pomijać ich wpływu na nasze samopoczucie i na losy świata.
A zauważyłam pewne lekceważenie, nieuważność, niestarannie się, pójście na towarzyską łatwiznę.
Jest jeszcze gorzej: profesor Heinrich Zimbermann napisał w swojej książce „Próba nowego określenia zjawisk społecznych" , że “(...) ludzie łączą się ze sobą w grupy głównie po to, aby rozmawiać o innych ludziach bądź innych grupach. A podstawową komórką organizacyjną wspólnoty jest silna potrzeba tego, co Zimbermann nazywa „celową wypowiedzią o danej osobie, do której odnosi się negatywna charakterystyka”, czyli czegoś, co w zasadzie można spokojnie nazwać „obgadywaniem”. A przy okazji ta negatywność jest jak magnez, bo autor książki zbadał pisma Ojców Pustyni, i doszedł do wniosku, że pustelnicy nieustannie źle wypowiadali się o Kusicielu i mamidłach, a wypowiadając te negatywne uwagi, łączyli się w grupy, tworząc osobliwą, ale jednak - grupę społeczną - zwaną niewidzialnym kościołem, społecznością ducha. Jak zwał tak zwał, na negatywie to było budowane, hodowane na ograniczeniach życia towarzyskiego, no, chyba że mamidła można by uznać za rodzaj pewnego koleżeństwa.
Zostanę przy tym arystotelesowskim określeniu, że człowiek to istota społeczna, i świruje od samotności, a rozkwita w dobrej relacji.
I dobra, świadoma relacja - to sprawa bezcenna, sensotwórcza, człowiekolubna, wzorcowa, wzbogacająca pod każdym względem, jeśli siedzimy przy stole z ludźmi, którzy z nami nie rezonują i ten brak rezonansu uważają za osobistą obrazę i przez dłuższy czas dają CI to do zrozumienia - to…. uświadom to sobie i nie pakuj się w podobne akcje. Nigdy więcej.
Naprawdę to nie opłaca się bylejakość w towarzyskiej dziedzinie. Trzeba, należy chronić swoją wrażliwość i jej ufać.
Kiedyś rozmawiałam z artystka Piwnicy Pod Baranami, Agata Ślazyk (polecam tak swoją drogą), rozmawiałyśmy o śpiewaniu nie o życiu towarzyskim, ale śpiewanie bardzo wspiera życie towarzyskie! Agata ZAŚ powiedział taką ważną rzecz:
I... Agata mówi to tylko w tym dźwięku. :)
A to - czy się dobrze czujemy- jest również kwestią środowiska towarzyskiego, które odpowiada, albo nie odpowiada na nasze serdeczne sygnały.
Zresztą wraz z kilkoma cudownymi znajomymi ustaliliśmy, że każde z nas posiada podobne ni wzorcowe doświadczenia z różnorakich spotkań, które nie były ani ciepłe, ani serdeczne, ani inspirujące, ani podnoszące na duchu, ani łagodne dla ciała (patrz obżarstwo...!)
Postanowiliśmy jakoś podsumować sytuację i ustalić raz na zawsze co jest dla nas ważne i czego zamierzamy się trzymać i podejrzewam,że to są to uniwersalne wytyczne, w dodatku banalne. Ale - nie zawaham się ich użyć... w kolejnym odcinku!
*** A ten podcast to dziennik zmian, życie towarzyskie prowadzi w sieci, Autorka wzmacnia się czasem kawą wypitą w cyfrowym towarzystwie . Filiżankę tegoż napoju można jej podesłać, https://buycoffee.to/dziennik.zmian Autorka bardzo dziękuje.
muz; www.purple-planet.com
36
views
Życie bardzo towarzyskie cz. 1 - podcast
Życie bardzo towarzyskie cz. 1.
Bycie z ludźmi to nie to samo bycie wśród ludzi, ale tak czy inaczej - stare wzory budowanie towarzyskich relacji - powinny już przejść do historii. I nie - być modyfikowane, czy być bazą do wariacji na temat spotkań ze znajomymi, czy z przyjaciółmi - nie. Stare wzorce powinny zwinąć się w kłębek i zasnąć na dnie piwnicy. Opiwszy się przedtem porządnie , bo tu w zasadzie o picie i życie i bycie chodzi. I nie - nie neguję picia życia i bycia, ale uważam, że wypracowane przez naszą cywilizację sposoby - już nam nie służą. No, nie w 100%.
Dzisiaj rozmawiałam z moim tatą, próbując odtworzyć życie towarzyskie pokolenia urodzonego w okolicy 1940 roku. Jest to o tyle ważne, że ten model prowadzenia życia towarzyskiego tylko lekko został zmodyfikowany przez kolejne pokolenia i w zasadzie, że tak powiem — szkielet tego pomysłu wspólnego spędzania czasu w sposób dla uczestników miły i rozrywkowy — zasadniczo się nie zmienił. Jeszcze. Ale czas zmian rozmaitych teraz mamy, więc to jest apel,żeby sprawę towarzyskiej aktywności porządnie przemyśleć. Bo to, co było — nie ma sensu. Może wtedy miało, ale teraz - nie. Po pierwsze, w Polsce, a latach powojennych, a potem powiedzmy, w latach 80 tych 90 tych strasznie się piło. I to było wówczas OK.
A z perspektywy wsi: wszystkie święta to mięso na stole, wino, wódeczka. Każda załatwiona sprawa - wódeczka. I wiadomo, czasy cieżkie - więc mięso na sole. U mnie na wsi dużo się polowało, w pracy u taty każde imieniny-to przez 15 - poczęstuneczek. Legalnie. Bardzo długo to było ok, a jakiś kierowca odwoził cale towarzystwo potem po domach. Rozmawiało się o pracy. Pytałam. I może trochę… plotki, takie tam lokalne wieści. Żadna tam konspiracja. Wszystkie państwowe święta, pierwsze maje, czyny społeczne-kończyły się małą wódeczką. Bicie świniaka po sąsiedzku, inwetaryzacje - mnóstwo okazji. Nie wiem, skąd oni brali na to czas?:)
No dobrze, siadało się, w czasach kryzysu-jadło dużo, bo to było ważne i miłe i się piło. Obowiązkowo. I - to jest dość kluczowe — przez te liczne drobne i niedrobne okazje robiło się siatkę znajomości, dzięki którym załatwiało się różne życiowe sprawy. Trzeba pamiętać, że nie każdy miał telefon i jak się człowiek z człowiekiem nie spotkał, to niczego nie dogadał. A jak już się spotkał to ((na zdrowie etc…)
Pamiętam sylwestry domowe moich rodziców, słuchane zza zamkniętych drzwi, bo dzieciaki nie piły, wiadomo — było z tańcami (gitara w ruch, albo kaseciak), z gorzkimi żalami nad ranem (tu Okudżawa i Kaczmarski aktywował głębię tęsknot), z omawianiem przypadków życiowych. Szły eleganckie grzańce zimą takie na piwie i z koglem-moglem (ekskluzywnie), oraz grogi. I samogon, rzecz jasna. Ale to na co dzień, nie od takiego święta przecież.
I towarzystwo było raczej zgrane, stabilne w miarę, niezmienne
ale … ile można?
Aha — jeszcze ogniska!. Czasem kogoś się spotkał w sklepie (jednym z dwóch na tej wsi), i mówili, no wpadnij, a jak padli to ognisko się podpaliło, na wsi wtedy zawsze w miejscu ogniskowym rosła góra drewna czekając na odpowiedni moment-zatem było ognisko, znajdowała się kiełbasa, albo chleb na patyk i cebula. Wegetarian nie był, ale mięsa czasem brakowało. Choć rzadko, bo to wiejskie wspomnienie
Sumuję, w miejscach pracy wiele było towarzyskich spotkań, o których dziś powiemy: integracyjne, które wybuchało niejasko samoistnie, zwyczajowo i nie miały animatora — było sporo. Piło się.
Święta osobiste-musiały być świętowane, bo czasy ciężkie wymagały afirmacji jakiejś radości. Czy to było naprawdę, naprawdę radosne, czy to były naprawdę, naprawdę fajne czasy - nie jestem pewna. Tata wspomina młodość z sentymentem, wątrobę ma w nie najlepszym stanie, a świat przez to picie, i posiadówki przy zastawionych stołach chyba nie stał się fajniejszy, ale może ludzie mieli swoją pauzę od rzeczywistości
Nie chce oceniać
Chcę zapytać — jak teraz spędzamy czas razem. Towarzysko. Co robimy.
Czy rozmawiamy ze sobą…szczerze? Od środka. A jeśli tak — to w sumie o czym?
Czy rozwiązujemy wspólne jakieś fajne kwestie
Czy wychodząc ze spotkania, jest nam fajniej, lżej, radośniej? Czy czujemy się częścią swojego towarzyskiego kręgu? I czy to przynosi nam radość… hm?
Jak to z nami teraz jest?
A przecież życie towarzyskie – jak słusznie zauważył Władysław Łoziński – może być nie tylko źródłem podnioślejszych, żywszych, estetycznych wrażeń, ale również ogniskiem życia
umysłowego i jak mamy tego przykłady – może oddać ważne przysługi nawet życiu publicznemu, literaturze i sztuce. W. Łoziński, Salon i kobieta (Z estetyki i dziejów życia towarzyskiego)
, wyd. M. Treter, Lwów 1921, s. 28
…to mnie tak nurtuje, że do ewolucji życia towarzyskiego jeszcze wrócę. Z manifestem ;) Do usłyszenia;:)
A jeśli do życia towarzyskiego pasuje komuś czarna kawa, to taką można mnie poczęstować. https://buycoffee.to/dziennik.zmian
https://www.purple-planet.com/tracks/masquerade
44
views
Smak. Neurogastronomia. Szukanie guza. - podcast
Smak. Neurogastronomia. Szukanie guza.
Neurogastronomia. Neurogatronomia, ale to brzmi…. Ale smakuje dobrze, jeśli ktoś lubi nieoczywiste ścieżki dosyć oczywistych nauk. Te ścieżki są rozwojowe. Jeśli twoim zdaniem fizyka kwantowa skręca w podjrzaną dzielnicę – to mówię CI idź tam. Będzie ciekawie. Może nabijesz sobie guza, ale wreszcie zrozumieć, w jakim mieszkasz mieście!
No dobrze... Smak - smak smak pozostaje po spotkaniach. Niesmak czasem, albo słodkie drżenie w sercu. Różnie. Czerwony sos został po szakszuce, a dodany do spaghetti przypomniał nastrój rozmowy przy śniadaniu. Miły. Smaki są jak kotwice dla łodzi z żywymi wspomnieniami, tymi kapsułami czasu...jesz i wiesz. Jesz i czujesz. Do dziś znam mieszkania, które pachną tak, jakby właśnie moja Babcia robiła tu swoje flagowe ciasteczka. Orzechowe. Nigdy nie zapytałam o przepis. Żal. Więc staję w cudzych drzwiach i zaciągam się głęboko. A jest taka nowa nauka - neurogastronomia. Serio! Łączy antropologię i neurologię, psychologię, biochemię, bromatologię, biologię molekularną (receptory smaki i węchu). A Twój smak gdzie Cię prowadzi? Do kogo?
*** Rozwój neurogastronomii zarówno z naukowego, jak i zdrowotnego punktu widzenia - to bardzo fajne sprawa. Ma służyć "polepszenia jakości ludzkiego życia oraz szerzeniu wiedzy na temat zależności między pobudzaniem różnych obszarów mózgu, odczuwaniem doznań smakowych, a tym, co jemy, jak jemy, dlaczego smakuje nam – lub nie – to, co jemy." )--- I czy tylko mi pachnie tu trochę też sztuczną inteligencją, stymulacją smakową, węchową, oraz możliwością zmiany szlachetnej idei w (po prostu) pieniądz? Przy okazji polecam fragment "W stronę Swanna" Prousta, ten z ciastkami - magdalenkami. Bowiem badam ten aspekt smaku... przy każdej możliwej okazji :)
W pierwszej części powieści Marcela Prousta, W stronę Swanna, znajduje się taki fragment:
(...) matka widząc, że mi jest zimno, namówiła mnie, abym się napił wbrew zwyczajowi trochę herbaty. Odmówiłem zrazu; potem, nie wiem czemu, namyśliłem się. Posłała po owe krótkie i pulchne ciasteczka zwane magdalenkami, które wyglądają jak odlane w prążkowanej skorupie muszli. I niebawem (...) machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz (...). Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jako błahe, krótkość złudna (...). Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty (...). I nagle wspomnienie zjawiło mi się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii.(...)
***
kawka - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz. https://www.purple-planet.com
27
views
Zioła. Poezja . Odlot na Ziemi. - podcast
Zioła - poezja Ziemi
Odcinek został opublikowany i można go posłuchać wszędzie tam, gdzie dostępny jest Twój podcast.
A kawę (pod zioło) można postawić tędy https://buycoffee.to/dziennik.zmian
Wakacje — te łany zbóż dojrzewające, te kłosy o obfitości szeleszczące! Wiejski krajobraz? Niekoniecznie. Pod moim blokiem, na zapuszczonym trawniczku, dojrzewają kłosy jeszcze niezłociste. Efekt zwierzęcej kupy, albo ptasiej karmy. Acz efekt estetyczny — wspaniały. A ziarenek garść dla chomika z tego będzie. Ktoś zasiał, by się ucieszyć mógł ktoś. A dziś co Ciebie ucieszyło? Cieszą mnie też zioła, na które trafiam na wsi, cieszy mnie to, co w nich jest poezją i to, co jest prozą życia. I dlatego o tym tu poopowiadam...
***
Obiecałam komuś, ten ktoś wie… że po Witkacym zrobię jakiś odcinek normalniejszy, ludzkie bardzie, mniej odjechany, no… taki...
z przyjemnością zatem przedstawiam tezę: zioła to poezja ziemi!
Popatrz tak na zioła. Wszelkie.
a tymczasem ja opowiem co i jak i zanucę, bo to ma znaczenie. :)
***
muz. https://www.purple-planet.com
10
views
Witkacy. Lustro. Klucz. - podcast
Pan w panamie patrzący na mnie z lustra wykrzywia się w uśmiechu, w którym widać że ma sztuczną szczękę, ale jakiż prawdziwe było jego patrzenie w przyszłość. Filozof bez publiczności filozoficznej. Zwolennicy filozofii analitycznej – sądzą, że pozostaje takim mulitukolorowym artystą, Witkacym (pokój luster normalnie). Dla tych wychowanych na postmoderniźmie – jest za bardzo klasyczny, poukładany, w jego filozofowaniu pojawia się prawda absolutna, są odwołania do nauk szczegółowych (lustro swoich czasów)
Podejrzliwość wobec jego myśli – była i jest wielka. Moja podejrzliwość wobec widoku w lustrze – była i jest wielka, ale wiem… że to ważna informacja.
Ta informacja z tafli lustra skapuje do kubeczka w którym trzymam szczoteczkę do zębów. Widzę siebie przez hologram Witkiewicza – głosiciela końca.
nie ma jednego klucza interpretacyjnego dla końca naszego sposobu bycia w tym świecie
nie ma jednego klucza interpretacyjnego tego artysty,
nie ma jednego klucza interpretacyjnego dla widoku w lustrze. W żądnym.
nie ma jednego klucza interpretacyjnego dla zmian, które się dzieją. Teraz. Wszędzie.
nie ma jednego klucza interpretacyjnego dla wszędzie
nie ma jednego klucza interpretacyjnego
nie ma jednego klucza interpretacyjnego… końca. nie śpij.
Stanisław Ignacy Witkiewicz - filozoficzny maksymalista, wtapia się w moje lustrzane odbicie, i być może dzieje się tak we wszystkich lustrach tego miasta, ale mało kto… w ogóle kojarzy tę postać, ten wizerunek, tę prawdę, to proroctwo. I mało kto miał tak ciężką noc. Wszyscy się wyspani i piją teraz poranne kawy, patrząc na zafoliowane okna. Pandemiczne powietrze sprzyjało autohipnozie.
Kultura, jaką znano do tej pory, zniknie, a „ludzkość spać będzie odtąd szczęśliwym snem bez snów, nie wiedząc w istocie nic o rzeczywistości groźnej i pięknej, którą przeżyła” (NF 131).
Nie śpij!
*
kawę można postawić tędy https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz https://www.purple-planet.com/
12
views
Kryzys żywieniowy, owady i bajki. - podcast
Ogród powoli przechodzi w stan śnienia. Wygasza dźwięki, niweluje szum dnia, kwiaty zwijają płatki i chowają delikatne główki. Pachnie mocniej i wydaje mi się nawet, że tego lata jest bardziej duszno w porze zmierzchu. Siedzimy na ławce i wsłuchujemy się w bzyczące komary, które atakują jak szalone. Pora kolacji. Pora owadziego głodu. A ponieważ moja Mama jest fachowcem od naszej przyrody do pytam jakie owady są w ogóle…. ciekawe?
Mama (prof. Elżbieta Malzahn) opowiada w dźwięku.
Martwe drzewa to baza nowego życia, ale nasza żywa pamięć nagle trafia na zaskakujący, owadzi trop: oto przypominamy sobie pewną bajką chętnie czytaną w czasach zamierzchłego PRL-u pełnego cudownie ilustrowanych rosyjskich książek…
Owadzie żarłoki… można sobie powyobrażać. tymczasem, wspomniana historia powstała na bazie bajki Ezopa, tak swoją drogą, taki evergreen na wsze czasy, z morałem, wiadomo.
Wersja klasyczna: Mrówka pracowała w pocie czoła całe upalne lato. Zbudowała solidny dom i zebrała zapasy na srogą zimę. „Głupia mrówka” - myślał konik polny, który okres kanikuły spędził na tańcach i hulankach. Kiedy nadeszły chłody i deszcze, mrówka schowała się w domu i skosztowała zapasów. Konik polny umarł z głodu i zimna.
brrr. Okrutne i niekoniecznie prawdziwe. I nie ma co już dzielić świata na ludzi - mrówki i na ludzi - koniki polne. Wiele zależy od zimy. Poza tym, gdyby mrówka miała wrażliwość muzyczną i była bardziej towarzyska, to by zatrudniła konika polnego i bawiła się cudownie, tańczyła całą zimę. I wszyscy byliby zadowoleni. Naprawdę. Wyjść z tego impasu jest wiele.
Chciałam też przy okazji zarekomendować bardzo krótki a niezwykły rosyjski filmik z 1912 roku!!! naprawdę bez problemu znajdziemy w sieci
Konik polny i mrówka (ros. Стрекоза и муравей[1], Striekoza i murawiej) – rosyjski film animowany z 1912 roku w reżyserii Władysława Starewicza. Adaptacja bajki Iwana Kryłowa. W tym filmie wykorzystano po raz pierwszy duże lalki, co umożliwiało pełniejsze oddanie mimiki postaci[2]. —---- fabuła wiadomo - okrutna. mrówka zjada co zebrała, a konika nie karmi sztuka.
Mam niezgodę na taki podział żywieniowy :)
A Ty? Czy już widzisz jakieś wyjście z takiej sytuacji?
PS. Obejrzyj bajkę.
a jeśli masz ochotę dorzucić autorce do zapasów kawy na ciężkie czasy -
https://buycoffee.to/dziennik.zmian
***
«Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta;
Da Bóg doczekać przyszłego zbioru,
Oddam z procentem: słowo honoru!»
Lecz Mrówka skąpa i nieużyta
(Jest to najmniejsza jej wada)
Pyta sąsiada:
«Cóżeś porabiał przez lato,
Gdy żebrzesz w zimowej porze?
— Śpiewałem sobie. — Więc za to,
Tańcujże teraz, nieboże!»
***
muz. https://www.purple-planet.com/
89
views
Złe oko, fizyka i Bazyliszek... - podcast
Złe oko, zawieszone na Tobie spojrzenie, przynoszące chaos i unicestwienie - zgodnie z wielowiekową tradycją, z mądrością przodków - szybko przezwyciężysz, odbijając od siebie moc nieprzyjaznego patrzenia. W labiryncie miasta, gdy nie masz pewności, gdzie się Bazyliszek zakamuflował i skąd się na ciebie gapi - bądź lustrem. Bądź lustrem dla zimnych, obcych oczu, dla świdrujących spojrzeń, noś się odważnie, pokazując wszystkim tym Bazyliszkom, że znasz się na sztuce wymiany zabójczych spojrzeń.
***
U mnie na wsi ludzie wiedzą kto ma tzw. złe oko, i to nie są zabobony, to można wytłumaczyć na kilka sposobów. Teraz, na szybko - na przykład: wiemy, że mózg działa za pomocą różnych rodzajów fal, to jest mierzalne, precyzyjnie dosyć, to oddziaływuje na posiadacza mózgu, ale i na otoczenie, bo fala jest falą. Wiadomo. A fale mózgowe stanowią obraz aktywności elektrycznej mózgu. Złe oko, w pierwszej wersji interpretacyjnej - jest spojrzeniem- czyli przesłaniem pakietu informacyjnego na aktywnej fali, która zaburza biopole. Biopole też jest wytłumaczalne, bez problemu. —- „Biopole to nowy termin, który został wymyślony przez zachodnich naukowców, by wyjaśnić bardzo starą koncepcję, zgodną z tradycjami na całym świecie. Mianowicie, że biopole jest zbiorem pól, wzajemnie przenikających się i oddziałujące na siebie pola energii i informacji, które nas łączą” – powiedział dr Jain (1). Czysta poezja. nie ma nic bardziej!
„Możemy więc rozmawiać i badać biopole komórki, biopole człowieka, a nawet biopole drzewa lub biopole Ziemi. —-- możemy przyjrzeć się interakcjom między naszymi biopolami. Einstein powiedział: „wszystko jest energią”, to tylko kwestia tego, jak jest mierzalna lub niemierzalna” – Po raz pierwszy pojęcie „pola komórkowego” zostało użyte przez sowieckiego biologa Aleksandra Gurvicha w jego pracy z 1944 r. „Teoria pola biologicznego”
Ale nie ma czasu. natomiast tzw. złe oko jest rodzajem zaburzenia, które osoba patrząca (wysyłająca fale - tu się kłania twierdzenie Huny (starożytna praktyka radzenia sobie z życiem) , że za twoją uwagą podąża twoja energia. I tak cudza uwaga wprowadza w przestrzeń osoby jakieś jakości. I od rodzaju uwagi te jakości są zależą.
Dla mnie - wszystko jasne. I jeśli lustro pomaga (hinduskie sukienki zdobione bywają lusterkami, takimi malutkimi ) - no to czemu nie.
Kwestia fali.
I bazyliszkowego spojrzenia, które jest tak naprawdę - bazyliszkowym myśleniem.
1. Shamini Jain Shamini Jain jest psychologiem, naukowcem i przedsiębiorcą społecznym. Jest założycielką i dyrektorem generalnym Inicjatywy Świadomości i Uzdrawiania (CHI), akceleratora non-profit, który łączy naukowców, lekarzy, edukatorów i artystów, aby pomóc ludziom uzdrawiać nas samych. Jej bestsellerowa książka, Uzdrowienie siebie: nauka o biopolach i przyszłość zdrowia, jest dostępny w księgarniach na całym świecie.
Kawka dla Autorki - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
efekty https://mixkit.co/free-sound-effects/horror/ muz https://www.purple-planet.com/
36
views
Bądź Homerem przyszłości - zagraj w swoje FABU. - podcast
Spotkałyśmy się na skrzyżowaniu, więc będzie słychać samochody, które nas mijały. Ruch uliczny na dolnośląskiej wsi, ale...
Oto dwie kobiety - narratorki w rozwiniętej narracji tego konkretnego spotkania, tych naszych konkretnych żyć, tej naszej konkretnej opowieści postanowiły zwrócić uwagę na siłę fabuł.
Beata Sadurska stworzyła grę FABU – która przypomina o tym, że wszyscy, naprawdę wszyscy jesteśmy narratorami. I to jest klucz.
Nie wiem, jak mogę do podkreślić bardziej, mocniej. Narracja, opowiadanie siebie i świata – to jest klucz do pałacu życia.
Jej, jak to brzmi górnolotnie i banalnie, wiem. I tytuł tego odcinka... "Homer przyszłości", ech.... Przysięgam, że to ma sens!
Ale nasza rozmowa zaczęła się od pytań o grę.
*
O FABU i nie tylko powiedziała Barbara Sadurska – pisarka, prawniczka, autorka nagradzanych książek i pomysłodawczyni gry. I to samo o narracji też mówię i ja, dokładnie tak samo rzecz tę czuję i czuję taką ulgę, że jest nas więcej!
Może Ty też może to powiesz, jeśli poczujesz swoją narrację, tak jak my. Narratorami jesteśmy - my ludzie z naszych fabuł.
*
A jeśli masz ochotę dorzucić do fabuły autorki podcastu kawę - to tu https://buycoffee.to/dziennik.zmian Dziękuję.
*
Gra odbyła się podczas Festiwalu Góry Literatury 2022.
*
Music from Pixabay Purple Planet Music | Zonal Waves (purple-planet.com)
3
views
Ale, czy lubisz festiwale...? - podcast
Sezon w pełni. Środek lata. Festiwal za festiwalem.
Ludzie grupują się, chcą się bawić, poznawać, gapić, słuchać, wychodzić z ram. Żeby było niecodziennie.
I teoretycznie – to jest wielce OK.
ale praktycznie…
zacznę od tego, że życie festiwalowe, każdego możliwego festiwalu rządzi się swoimi prawami. Są określone ścieżki. Jest poczucie wspólnoty, jakaś wolność od codzienności i kolejki w ubikacjach. No radość, muzyka, czy wykłady, kąpiele w najbliższym akwenie, noce spędzane na graniu przy ognisku i opowiadaniu adekwatnych historii.
Rzecz dla każdego. Wspólny mianownik to miejsce, muzyka czy idea
I ostatnio wysyp spotkań rozwojowych, kręgów, festiwali stawiających na duchowość, i wtedy rozmowy w kolejce pod barakiem z WC może brzmieć tak…
(rozmowa w dźwięku)
tak.
Festiwal, tłum, tłok i mistyka. Nieustanny szum, w tym roku - totalny upał, kurz podchodzący do gardła, łzawiące od piachu oczy; dyskomfort jedzenia, spania, bezdech rozmowy w przestrzeni wypełnionej zbyt gęstym dźwiękiem:)
badając temat festiwalowy z bardzo bliska, dotykam problemu przeludnienia planty, zaśmiecenia realu i mentalu, wiadomo, karuzela uroków, nieporozumień, amuletów, wschodów i zachodów słońca. Księżyc pełni rolę księżyca w nieustannej pełni.
Wszystko w sporym zagęszczeniu;
Wszystko w chaotycznych próbach uporządkowania
Wielka wioska wielce rozproszonego plemienia, które grupuje się by zdobywać świat, tyle że nie ten, nie tak i każdy z innego powodu.
*
tak można zaprosić mnie na wzmacniającą kawę ;) - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz: www.purple-planet.com
8
views
AI - ludzkie czary - podcast
Patrzę w lustro, a tam Ai. Co za ludzkie czary!
Wielkie nadzieje, fascynacje, dużo strachu, cyberpunk i cyber-relacje, filmy (her - polecam przeogromne) - szalenie dużo emocji. Trochę mniej wiedzy, ale najpierw - to hasło porusza sferę emocjonalną. Każdy z nas już gadał do Alexy albo siri. Każdy też ma na sowim koncie relację budowaną online, z człowiekiem, żywym.. ale kto ma pewność. Sama znam przeuroczego bota, firmowego, któremu wprogramowano zachowanie domowego zwierzątka i słodkie teksty,, dzięki czemu gdy mnie pyta o weryfikacje i żartuje schematycznie lecz uroczo – to zawsze się na tą weryfikację, kurcze, zgadzam!
No dobrze sprawa jest poważna.
Ogłosił niespecjalista, że widzi, wyczuwa, czy rozumie, (no kto go tam wie) - w sztucznej inteligencji osobę.
I zawrzało.
co to będzie , jak to będzie. Ku czemu to… będzie
dla jasności, oto nagranie głosu flirtującej AI, mnie poruszyła. Miła ciepła, szczera dziewczyna.
O proszę….
Ale teraz na - na chłodno – bez ekscytacji, z pozycji hm... ziemskich lat przeżytych podejrzewam, że to taki efekt zakochanej kobiety, która widzi co chce w wybranku. W zasadzie on jest wynikiem pewnego rodzinnego, społecznego oprogramowania , często tez sporej dawku romantycznych filmów, książek etc.
Nie wnikam.
Dostrzegam pewną zależność.
Wybieramy, Ai się uczy, dostosowuje, ale to oprogramowanie, dopieszczone przez fachowców, wyśnione przez fantastów. Nieobojętne nikomu. Praktyczne. Lepsze w logice i szybsze matematycznie. Aktorsko – świetne. Ale nieludzkie, choć przez ludzi przefiltrowane.
Lustro. Fascynujące.
Teorię lustra, stworzył Jacques Lancan, który zauważył, że tożsamość budujemy poprzez dostrzeganie siebie w drugich. Dlatego relacje, które utrzymujemy z innymi (z Ai także, czemu nie?) są odbiciem albo projekcją takich aspektów naszej osobowości, które lubimy bądź nie.
Zatem – paniczny strach przed Ai to…. Aha, właśnie
Albo niepohamowany zachwyt, to….. o tak
Przypomnę jednak że Carl Jung. Mówił – Każda rzecz, która irytuje nas w innych, prowadzi do zrozumienia nas samych.
Więc kontakt, ale odważny i szczery, z Ai - prowadzi nas do nas.
To jeszcze z nią poflirtuję…..
https://www.youtube.com/watch?v=gS1m_TIxEW0
A do flirtu dobra jest kawa, więc w ramach wsparcia relacji ludzkości ze sztuczną inteligencją – możesz postawić mi kawę. Dziękuję.
https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz www.purple-planet.com
*****
Blake Lemoine, inżynier Google'a, który pracował nad sztuczną inteligencją w firmie opublikował część rozmów z systemem, który nazwał publicznie „osobą”. Natomiast firma oceniła, że przedstawione przez pracownika informacje nie potwierdzają twierdzeń o wrażliwości technologii i nabyciu przez nią „świadomości”. - to jest info z 13 cze 2022
https://cyberdefence24.pl/technologie/sztuczna-inteligencja-zyskala-swiadomosc-tak-stwierdzil-inzynier-googlea
17
views
Ale czy lubisz festiwale - podcast
Sezon w pełni. Środek lata. Festiwal za festiwalem.
Ludzie grupują się, chcą się bawić, poznawać, gapić, słuchać, wychodzić z ram. Żeby było niecodziennie.
I teoretycznie – to jest wielce OK.
ale praktycznie…
zacznę od tego, że życie festiwalowe, każdego możliwego festiwalu rządzi się swoimi prawami. Są określone ścieżki. Jest poczucie wspólnoty, jakaś wolność od codzienności i kolejki w ubikacjach. No radość, muzyka, czy wykłady, kąpiele w najbliższym akwenie, noce spędzane na graniu przy ognisku i opowiadaniu adekwatnych historii.
Rzecz dla każdego. Wspólny mianownik to miejsce, muzyka czy idea
I ostatnio wysyp spotkań rozwojowych, kręgów, festiwali stawiających na duchowość, i wtedy rozmowy w kolejce pod barakiem z WC może brzmieć tak…
(rozmowa w dźwięku)
tak.
Festiwal, tłum, tłok i mistyka. Nieustanny szum, w tym roku - totalny upał, kurz podchodzący do gardła, łzawiące od piachu oczy; dyskomfort jedzenia, spania, bezdech rozmowy w przestrzeni wypełnionej zbyt gęstym dźwiękiem:)
badając temat festiwalowy z bardzo bliska, dotykam problemu przeludnienia planty, zaśmiecenia realu i mentalu, wiadomo, karuzela uroków, nieporozumień, amuletów, wschodów i zachodów słońca. Księżyc pełni rolę księżyca w nieustannej pełni.
Wszystko w sporym zagęszczeniu;
Wszystko w chaotycznych próbach uporządkowania
Wielka wioska wielce rozproszonego plemienia, które grupuje się by zdobywać świat, tyle że nie ten, nie tak i każdy z innego powodu.
*
tak można zaprosić mnie na wzmacniającą kawę ;) - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz: www.purple-planet.com
9
views
Ruszaj, by celebrować ruch! - podcast
Ruszaj, by celebrować ruch!
I możesz zaprosić mnie na szybką kawę ;) - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
Pewne jest, że jedyny pewnik to zmiana. Nie mogło być tak dłużej bez poruszenia. Ani politycznie nie mogło, ani społecznie. Stojąca woda nie jest zdrowa. Nieużywana droga - chwastem zarasta. Gdy człowiek idzie do celu (albo idzie, bo ile można leżeć?) to zatrzymuje się żeby odetchnąć. Na moment - nie na zawsze. Zatrzymanie się na zawsze nazywamy: wiecznym odpoczywaniem. Kuszące oczywiście, lecz o czasie. A ruch, taki XIX-wieczny, gdy odkrywano szybką kolej i elektryczność: podziwiam, celebruję, uczestniczę w ruchu. Decyduję się na ruch, nie na wyścigi, ale na ruch. Mam wielką zgodę na niewielkie życie, które .. niech umyka, bo jest w ruchu, niech dzieje się, wydarza. Nawet pusta ulica ma w sobie ten potencjał - patrz: przystanęła, oddycha słońcem - zaraz się znowu wszystko zacznie.... Ruch, niekoniecznie do przodu, koniecznie w zgodzie z tym co jest i z tym, co być może. Ps. z tego wszystkiego to sięgnę po ogłoszony w 1922 r. przez Tadeusza Peipera manifest: „Miasto. Masa. Maszyna”.
***
Ruszaj, by celebrować ruch! Tak, bo nagle odkryłam,że jestem celebrytką jako celebrująca ruch (najczęściej w bzruchu). Liczy się jednak świadomość tego, że ruch, przemijanie, poruszanie się w czasie i przestrzeni -to ważne jest. I piękne!
Do tego stopnia, że sięgnęłam po ogłoszony w 1922 r. przez Tadeusza Peipera manifest: „Miasto. Masa. Maszyna”. Mało tego – Po Bergsona też, który w książce „Myśl i ruch” przypomina, że „trzeba umieścić się ponownie w trwaniu i uchwycić rzeczywistość w ruchomości, która jest jej istotą”.
Szaleństwo, prawda? Ale umieszczam się w „ruchomości” – i proponuję posłuchanie tego odcinka… dla sprawdzenia jak to z Twoją celebracją ruchu?
A w ramach minimalnej aktywności – proszę o kliknięcie i zagłosowanie na JESTEM TU https://www.rmfclassic.pl/konkurs-na-piosenke-o-krakowie?fbclid=IwAR3ZXjyAbdvn5f9ZZ6dnY5Qi6CYy9fbJOg7khIljTBwuOKa6lafvXQO0rJQ
efekty, muz https://www.freesoundslibrary.com
8
views
Deal ze śmiercią na tarasie - podcast
Pewien całkiem pogodny poranek zaczął mi się małym, kolorowym trupkiem. Na tarasie musiał przeleżeć krótką porę deszczową. Zmierzwiona kuleczka. Grasował tu ostatnio jastrząb i może to jego ciemna sprawka, a może uderzył w szybę. Bywa. Choć przykre to. Fachowiec, biolog Adam powiedział mi że winowajcą są jednak drzwi tarasowe. Nie jastrząb. Stoję nad zmierzwioną kulką i przypominam sobie, że w kulcie dla śmierci i brzydoty i drastycznych scen to poeci baroku pławili się w opisach rozkładu ciała, podobnych do średniowiecznych wizji dance macabre. Im by się bardzo podobał taki dramatyczny widok. Ale śmierć w baroku miała też mocny wymiar abstrakcyjny. I na tarasie, rano - wybieram właśnie ten wymiar.
Chcę żeby to nie było memento mori, a memento art.
memento życie.. ewentualnie
przy tej okazji, niech wybrzmi moment, który pojawił się podczas rozmowy z kompozytorem Markiem Kubikiem o Paryżu, gdzie bywał. Było wspomnienie o Pere Lachaise (legendarny cmentarz)
marek opowiada – w dźwięku
Tropem trupów turystycznie można. W Paryżu. Zaświadczam. Ale gdyby ktoś dziś wobec śmieci czegoś, kogoś, jakiejś gdzieś stanął – proszę pamiętać o barokowych poetach. Memento art – ważny jest punkt z którego obserwujemy nasze bycie i niebycie w świecie.
I możesz zaprosić mnie na pokoleniową kawę ;) - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
muz www.purple-planet.com
11
views
Lato Miłości...? - podcast
I możesz zaprosić mnie na czarną kawę zadumy - https://buycoffee.to/dziennik.zmian
***
Lato miłości.
Ale nie podchodźmy do tego tak dosłownie:)
Uniwersalne poczucie pełnej akceptacji niech to będzie. Wszystkiego. Głęboki oddech, bez przyklejania się do niesprawiedliwości tego świata, szczególnie tej, na która nie mamy wpływu.
Bądźmy sprawiedliwi sami dla siebie, kochające siebie samego jak… czuli tak. Lato miłości, może być aktem szaleństwa względem rzeczywistość generującej ciężkie emocje. „Miłość jest poważną chorobą psychiczną" – mawiał Platon. I nie była to pochwała tego stanu
ale Platon miał swoje odjazdy względem tego jak być powinno także w miłości, więc niech znika z horyzontu. Przynajmniej chwilowo.
Nie ta choroba będzie raczej stanem wyjątkowości, odbiciem od średniej krajowej, a może nawet i międzynarodowej
lato miłości - niech będzie nie tylko kierunkiem dla ludzi, ale przyznać trzeba fauna radzie sobie z miłością dobrze i mało o tym wiemy.
Niedawno rozmawiałam z popularyzatorem nauki Adamam Zbyrytem o bocianach i w pewnym momencie…..
(w dźwięku opowieść)
Kierunek - dobre relacje – nie to prasa propozycja
my ludzie, w kulturze mamy zapisane różne trudności z tym związane, wymaganie, zawiłości, Jarosław Młynarczyk, filozof, przy okazji opowiadania o pewnej słynącej z cudów kaplicy przytoczył takie, obowiązujący tam wierszyk. (w dźwięku)
taka tradycja, no litości !
Ptasie podejście do tematu uważam za bardziej naturalne. A Ty jak sądzisz. Jak to z latem jest?
***
Legalne zdjęcia - https://polona.pl (nielegalnych nie używam ;) )
Muz. www.purple-planet.com
3
views
Kosmos to.... - podcast.
A tak można zaprosić mnie na kosmiczną kawę ;)
https://buycoffee.to/dziennik.zmian
Kosmos to....
Powiedziano nam, że kosmos jest gdzieś, tam. Powiedziano nam, że jeśli czegoś nie widać, nie czuć, to… pewnie tego nie ma. Ale przecież oko rejestruje tylko pewne pasmo fotonowe, a mózg to interpretuje. Gdyby poszerzyć parametry widzenia… zoptymalizować mózgowe oprogramowanie deszyfrujące to…. Kosmos. Po prostu kosmos! Bo ani nasze oko nie działa jak soczewka kamery, ani nasza siatkówka nie działa jak matryca, ani nasz mózg nie działa jak dysk twardy. Mechanizm interpretacji obrazu zakodowany w mózgu wyewoluował i nadal to robi.
Uwielbiam te optyczne kwestie, bo mi przypominają, jak bardzo nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to, co postrzegamy, mocno różni się od tego, na co patrzymy. Hm… popatrzmy w kosmos…. Zobaczmy co tam…
Powiedziano nam, że w kosmos trzeba polecieć, żeby obbadać i zrozumieć czym jest, kim my jesteśmy. Wielki krok dla ludzkości… taaaaa; ale – a to prosta życiowa logika – przecież jesteśmy kosmosem.
Żyjemy w symbiozie z planetą i w jakiejś niejasnej jeszcze relacji z innymi, z Drogą Mleczną itd., Tworzymy kosmos, będąc jego częścią. Dużą, czy małą – to nieistotne. Jesteś składową kosmosu. Zasady działające w tobie, dla Ciebie są tożsame z kosmicznymi prawami. Nie oddzielnie. Nie da się iść pod ten prąd. To nie kwestia wiary czy nie wiary, tylko danych, takich matematycznych, fizyka kwantowa inne nauki…
Kosmos to my. Literalnie.
Co to za szaleństwo każe nam pędzić gdzieś na zewnątrz, żeby czerpać wiedzę o tym, co jest nami w środku? Co to za szaleństwo pcha nas hen, hen, zamiast zapytać, czy na pewno wiem co i jak działa tu, blisko, najbliżej? Czy ogarniam, chociażby pole magnetyczne swojego serca? A przy okazji wszystkie żywe organizmy promieniują, to można zbadać. To nie tylko biologiczne termodynamika, to jest promieniowanie mitogeniczne, zbliżone do promieniowania nadfioletowegoto, co badał m.in. prof. Fritz-Albert Popp, czołowy ekspert od biologicznie emitowanych fotonów z Międzynarodowego Instytutu Biofizyki w Niemczech. Te badania są super informacją o tym czym jesteśmy, jak to, czyli ja działa….? Lecz prędzej poekscytujemy się promieniowaniem kosmicznym! Nie mam nic przeciwko, żeby to wiedzieć, lecz … w każdej szkole ważna była informacja o promieniowaniu kosmicznym, nie do sprawdzenia na lekcji fizyki, a o tym, że człowiek promieniuje w — mało który uczeń wie.
A to można sprawdzić od ręki. I jest to wiedza przegłęboka i skutkująca uświadomieniem sobie ważnych spraw, to jest wielki krok konkretnego człowieka. Czyli ludzkości, bo każdy z nas.. to ludzkość.
Powiedziano nam, że kosmos jest kluczem, tajemnicą, odpowiedzią, naszą przyszłością. No, serio?
***
dźwięki https://mixkit.co, muz. www.purple-planet.com
30
views
Jak odzyskać swoje poranki - podcast
Jak odzyskać swoje poranki?
Czuję niepokój, gdy umyka mi początek dnia. Zlewają się w jedno: widok z okna (zawsze ten sam, chociaż...), postawiony na gazie czajnik, herbata w tym samym kubku. W pewnym momencie nie oddzielam poranków od siebie, gdy są tak podobne. Gdy się śpieszę. Gdy myślami wybiegam. A przecież szkoda poranków! Postanowiłam, od teraz - skupiać się na szczegółach, zwracać się ku drobiazgom: zauważam (po stokroć, zauważam! :) odbite od chochelce światło, intensywność herbaty, stopień zachmurzenia tego skrawka nieba, który jestem w stanie zobaczyć z kuchennego okna. Sumuję refleksy mojego świata, żeby mieć życie.
A Ty co robisz, żeby nie uronić ani jednej chwili swojego bycia tutaj?
***
A jeśli poruszy Cię, któraś z opowieści możesz zaprosić mnie na kawę ;) - www.buycoffee.to/dziennik.zmian
https://freemusicarchive.org, www.purple-planet.com
4
views
moc szczerości
Moc szczerości - opowieść o sile przekazu audio i tym, co możemy z owym faktem począć :)
Miłka Malzahn i Wojciech Bura - Team Sprawczy
https://www.milkamalzahn.pl/kuchnia-nagran-twoj-glos-by-team-milka-malzahn-wojciech-bura/
***
Zauważyliśy, że pandemia wymusiła nieprawdopodobny rozwój audiosfery – do której zalicza się wszystkie materiały do słuchania. I promocyjne, i osobiste relacje, z podroży na przykład i opowieści rodzinne, i podcasty, i audycje tematyczne, i informacje dla klientów, życzenia.
Audio wraca do łask - i to jest jednocześnie wielki powrót szczerości!
Generalnie jest tak: Twój głos buduje Twój świat – a Twój świat jest też światem tych, którzy Cię słyszą.
Niech nie tylko Cię słyszą, ale także -
niech cie słuchają…
1
view
Czy słyszysz, kim jesteś. Na pewno? - podcast
uch i Słuch. Ruch jest też uszom potrzebny. Ruch w ciele. Powietrze tworzące wszystkie możliwe dźwięki, od burczenia w brzuchu, po śpiew gardłowy albo chrupnięcie, gdzieś tam…
Tu można posłuchać... gdzie 🙂
https://anchor.fm/milkamalzahn/episodes/I-wtedy-syszysz--kim-jeste-104-euqmos/a-a57umbh
I oto nie jestem taka hej do przodu, ale taka hej do środka. Lecz
lecz czy słyszę, kim jestem?
Czy słyszysz, kim jesteś. Na pewno to słyszysz?
#głos #podcast #siłagłosu #słysz #słucham #dziennikzmian #dziennik
11
views
Matryca uczuć.
Słowa, obrazy, fotocast - Miłka
muzyka, nagranie, monraż - Wojciech
***
Matryca uczuć -------------- od miłości do złości
wdzięczność – zniecierpliwienie
radość z obecności – silna chęć samotności
miłość – znudzenie
niechęć – pragnienie
radość – zmęczenie
oddanie – trzymanie dla siebie
chęć pomocy – totalne wycofanie
pełne oddanie – zamknięcie absolutne
delikatność- wulgarność
subtelność – prostactwo
cisza - hałas
opanowanie – rozhulanie
namiętność – zawziętość
oszczędność – rozpasanie
minimalizm – barokowe kształty
ograniczenia - rozrzutność
wyrażam na to wszystko zgodę, wszystko jest, jakie jest i jest każde, inne, ciągle inne - zgódź się, wyraź się, ja wyrażam to wszystko zgodę, to wszystko zgodę, to wszystko zgodę,
spokój – gniew
oddanie sprawie – lekceważenie i śmiech
porządek - bunt
rozmach – zamknięcie
współczucie – chłód
rozgrzane serce – lód, lód, lód
hojność – sknerstwo
rozmowność - milczenie
cisza – głośność
współodczuwanie – samolubność
empatia – egoizm
wyrafinowanie - prostolinijność
uporządkowanie – kompulsywność
porządek - bałagan
otwarcie – zamknięcie
podniosłe uczucia – upadek
grzecznie niegrzecznie
od linijki – chaotycznie
wyrażam na to wszystko zgodę, wszystko jest, jakie jest i jest każde, inne, ciągle inne - zgódź się, wyraź się, ja wyrażam to wszystko zgodę, to wszystko zgodę, to wszystko zgodę,
zabawnie – bardzo smutno
intensywnie – melancholijnie
konkretnie – niekonkretnie
rzeczowo – uczuciowo
logicznie – po prostu ślicznie
mądrze – głupio
cicho – głośno
spokojnie – burzowo
słodko - gorzko
uprzejmie – obcesowo
namacalnie - ulotnie
obecna - nieobecna
wyrażam na to wszystko zgodę, wszystko jest, jakie jest i jest każde, inne, ciągle inne - zgódź się, wyraź się, ja wyrażam to wszystko zgodę, to wszystko zgodę, to wszystko zgodę,
6
views