19-01-24_Braun super wystąpienie żydoSejm: Chanukowe mendy nienawidzą prawdy

10 months ago
9

Treść wystąpienia
Szczęść Boże! Wysoka Pustawa Izbo! Miesiąc kampanii nienawiści, hejtu, rozjeżdżania walcem totalniackich mediów. PiS, PO – zaprawdę jedno zło. Zjednoczony front chanukowo-eurokołchozowo-wojenno-COVIDowy wydał na mnie wyrok, zanim jeszcze prokuratura w podskokach zdążyła na kolanie napisać, sklecić akt oskarżenia, chociaż prokuratura szła tutaj na rekord do księgi Guinnessa. Przydał się nawet i prokurator Barski w tworzeniu tego dzieła, tej kompilacji. Pytanie: Jakie by to rodziło jednak konsekwencje prawne? To jest ten Barski prokuratorem czy nie jest? Pewnie od przypadku do przypadku.
Miesiąc rozjeżdżania walcem, a po miesiącu góra rodzi myszkę. Zostałem dzisiaj z tej mównicy szereg razy pomówiony o napaść. Prokuratura oskarża mnie o to, że jedna z osób obecnych w Sejmie 12 grudnia zdenerwowała się, co spowodowało uszczerbek na zdrowiu, uwaga, nie fizycznym, a psychicznym z, jak by to powiedzieć, terminem ważności poniżej 7 dni. Ta pani położyła się do szpitala, ale jakoś tam nie wycisnęli sroższych podstaw do okrutniejszych kar, które miałyby być – jeśli przyjdzie co do czego – zasądzone. A więc pomówienia, pomówienia…
W tym samym skleconym akcie oskarżenia przypisano mi szereg czynności niebyłych, czynności, które nigdy nie zaistniały, ba, nawet wypowiedzi, które nigdy nie padły. Ja nie muszę specjalnie martwić się o to, jak moi obrońcy będą to udowadniać wysokim sądom, bo może nie jednemu sądowi, skoro aż jeden z zarzutów… Może o to chodzi, żebym peregrynował po sądach z krańca na kraniec Rzeczypospolitej, żeby zorganizować mnie i moim współpracownikom czas w dłuższej perspektywie. Ale nie martwię się o to, jak ostatecznie zostanie ustalona prawda materialna, ponieważ Internet widzi, Internet pamięta, kto kogo napadł, a materiały audio-wideo, na które, o ironio, powołuje się sam prokurator, który podpisał ten dokument, wyraźnie zaświadczają, kto co powiedział, a czego nie powiedział.
Więc na tym przykładzie, jednym przykładzie związanym z jednym tylko postawionym mi zarzutem o charakterze pomówienia, stwierdzam, Wysoka Izbo, że prokuratura oparła się na konfabulacjach, zmyśleniach. Wymyślone słowa, wymyślone kwestie, wymyślone czyny. Prokurator przyznał to na posiedzeniu komisji, która rutynowo, jak również ekspresowo nad tą sprawą starała się procedować. Prokurator przyznał, że osnuł swoje fantasmagorie na zeznaniach, oczywiście fałszywych, delikwenta, który mnie oskarża, i na niczym innym. Ale wysoka komisja nie próbowała skonfrontować w prosty sposób tego, co jest napisane, z tym, co jest nagrane, bo powtarzam: nie potrzeba tu żadnych rzeczoznawców, nie potrzeba żadnych biegłych – potrzeba tylko pary oczu i uszu. I powtarzam: Internet widział, Internet pamięta i w związku z tym będzie także i pamiętał – może nie po wsze czasy, ale przynajmniej do następnych wyborów – jak w tej sprawie postępowała wysoka komisja i jak postąpi Wysoki Sejm.
Więc ponieważ ten sztandarowy przypadek, przypadek położenia przeze mnie kresu celebracjom talmudystów satanistów w gmachu Sejmu Rzeczypospolitej – bo tak, talmudyści to rasiści, a to jest sprzeczne z zasadami nie tylko religii cywilizowanych ludzi, ale także prawa świeckiego, które w cywilizowanych krajach wyznacza ramy życia publicznego – tak więc ta przeze mnie spuentowana celebracja rasistowskiego tryumfalizmu była organizowana przez ludzi, którzy notabene nie pofatygowali się, żeby zarejestrować swoją organizację, swój fałszywy kult, żeby przedstawić się Rzeczypospolitej Polskiej jako ruch zorganizowany. W związku z tym też słabo wygląda zarzut, który w tej sprawie prokuratura stawia, który właśnie miałby czynić ze mnie odpowiedzialnego za utrudnianie sprawowania kultu. Skoro tak słabo to wygląda, sięgnięto po, jak to tutaj pan przewodniczący zreferował, dzieła zebrane.
Niestety nie zostały zebrane. Chętnie będę się chlubić innymi moimi interwencjami poselskimi. Zdaje mi się, że skutecznie odświeżyłem ten gatunek i przypomniałem szerokiej publiczności, że poseł może, a z mojego punktu widzenia powinien, reagować na zło, które dostrzega w polskim życiu publicznym, na wszelkie sposoby. Sięgnięto zatem po inne przykłady. No i cóż, mogę się tylko chlubić, ale nie wypada, więc stwierdzę, że mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Przywróciłem powagę Wysokiej Izby, kładąc kres tej rasistowskiej, talmudycznej celebracji.
Przywróciłem powagę wysokiego sądu w Krakowie, który został przez pederastów, eurofederastów przyozdobiony choinką z ich emblematami, co, dalibóg, nie licowało z powagą wysokiego sądu. Trwało to miesiącami, aż ja, niegodny, zawitałem w mury tego sądu i mogłem przywrócić powagę. Przywróciłem elementarne poczucie sprawiedliwości i zdrowego rozsądku. Na wezwanie moich wyborców, pracowników centrum kardiologii pod Warszawą starałem się położyć kres prześladowaniom COVID-owym. Pod pretekstem walki z mniemaną pandemią przymuszano tam pracowników do szczepień i rozmaitych innych znachorskich, jak świetnie wiemy, praktyk, które nie są oparte na podstawie naukowej i nie mają żadnej podstawy prawnej. Dokonujący tych bezprawnych wymuszeń, dopuszczający się wobec własnych pracowników mobbingu dyrektor tego centrum, poprzednio minister jednej choroby i nagłej śmierci, jest niewątpliwie współodpowiedzialny za wielką operację, za którą współodpowiada także Wysoka Izba.
Z tego powodu powiadam: zjednoczony front chanukowo-COVID-owo-eurokołchozowo-wojenny, bo jesteście państwo również podżegaczami wojennymi i zwłaszcza w tych ostatnich latach sprowadzaliście na naród polski wszelkiego rodzaju nieszczęścia, śmiertelne zagrożenia i represje. To wszystko sytuacje, w których miałem poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Niestety nie było oczywiście należytych skutków prawnych, które powinny dotknąć rzeczników, rzeczników bezprawia i niegodziwości wobec moich rodaków, więc notuję to na moim koncie. Prokuratura czyni z tego taki gniot, taką pigułę – jak nie kijem go, to pałką, jak coś się nie znajdzie w pkt 1a, to może w pkt 3b. Ale – jakaż ironia tej sytuacji – okazuje się, że nie ma z czego tego ulepić, ponieważ większość tych zarzutów, które mi postawiono, to zarzuty ścigane w polskim standardzie prawnym z oskarżenia prywatnego. Owszem, prywatnie poskarżyli się na mnie składający rozmaite fałszywe zeznania niby-poszkodowani, ale prokuratura w wyjątkowych wypadkach obejmuje ściganiem czyny, na które skarżą się prywatni oskarżyciele.
W tym wypadku prokuratura pospieszyła jako adwokat, jako plenipotent tych rozmaitych niby poszkodowanych, w tym Niemców w Warszawie. Prokuratura będzie reprezentować Niemców. Kogo zwykle w takich sprawach reprezentuje prokuratura? Kogoś, kto sam nie radziłby sobie w takiej sytuacji, np. kogoś małoletniego albo obarczonego jakimiś deficytami intelektualnymi lub fizycznymi czy też kogoś, kogo nie stać na to, żeby się prawować, procesować. W tym wypadku prokuratura jest samozwańczym i nadgorliwym rzecznikiem interesu Niemców w Warszawie. Oto, proszę państwa, wspaniała perspektywa. Będę sądzony w interesie niemieckim za mienie zniszczone w Warszawie. Jestem przez polską, eurokołchozową, post-PRL-owską prokuraturę oskarżany o to, że zniszczyłem Niemcom urządzenie, narzędzie, mikrofon, który służył do szerzenia antypolskiej propagandy. Nie służył do tego w teorii, to nie jest żadna figura literacka, ale właśnie in statu nascendi, w trakcie wywodu, który po raz kolejny miał nominować Polaków na odpowiedzialnych za niemieckie zbrodnie w trakcie wojny rozpętanej przez narodowych niemieckich socjalistów wespół z socjalistami międzynarodowymi i sowieckimi. Interweniowałem w trakcie tego wykładu.
Wszystko to interwencje poselskie – nie chodzi o to, że jakiś wasz sympatyczny skądinąd na co dzień kolega spadł po pijaku z rowerka i zasłaniał się legitymacją poselską albo że jakiś gruby aferzysta ma wiele milionów i jest właśnie zagrożony karą może nawet do 20 lat. Nie, macie tutaj posła, który sprawował i sprawuje swój mandat. Zamiast przyjść w sukurs temu posłowi, niektórzy popychają go teraz z nadzieją, że w ciemnicę, w jakieś kazamaty… W każdym razie zmierzacie do tego, żebym zniknął wam z horyzontu. Wam, zjednoczonemu frontowi wielkiej koalicji chanukowej. I takie będzie to głosowanie. Będą normalni Polacy kontra zjednoczony front chanukowo-wojenno-COVID-owo-eurokołchozowy.
A na dodatek jeszcze, szanowni państwo, ta polityczna zemsta, której tutaj tak bardzo pożądacie, ma być zemstą rozszerzoną o marszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka. To już dopełnia miary groteski w waszym postępowaniu i procedowaniu. Na dodatek do tych siedmiu dętych zarzutów, które stawia mi prokuratura, na dodatek do tego stawiacie tutaj jeszcze pod pręgierzem waszej opinii wicemarszałka Sejmu, który dalibóg z żadną z tych spraw nie miał do czynienia. I to po waszej stronie, na kartach hańby waszego urzędowania będzie to głosowanie, jedno i drugie, jeśli zagłosujecie za – za odwołaniem wicemarszałka Sejmu, za uchyleniem immunitetu posłowi. Powiedziałem, że Internet widzi, słucha, słucha uważnie i zapamięta, co się tutaj wydarzy już za kilka minut. Dziękuję bardzo, pani marszałek.
Autorstwo: Grzegorz Braun

pobrane z wolnemedia.net,
transkrypcja:
Treść wystąpienia
Szczęść Boże! Wysoka Pustawa Izbo! Miesiąc kampanii nienawiści, hejtu, rozjeżdżania walcem totalniackich mediów. PiS, PO – zaprawdę jedno zło. Zjednoczony front chanukowo-eurokołchozowo-wojenno-COVIDowy wydał na mnie wyrok, zanim jeszcze prokuratura w podskokach zdążyła na kolanie napisać, sklecić akt oskarżenia, chociaż prokuratura szła tutaj na rekord do księgi Guinnessa. Przydał się nawet i prokurator Barski w tworzeniu tego dzieła, tej kompilacji. Pytanie: Jakie by to rodziło jednak konsekwencje prawne? To jest ten Barski prokuratorem czy nie jest? Pewnie od przypadku do przypadku.
Miesiąc rozjeżdżania walcem, a po miesiącu góra rodzi myszkę. Zostałem dzisiaj z tej mównicy szereg razy pomówiony o napaść. Prokuratura oskarża mnie o to, że jedna z osób obecnych w Sejmie 12 grudnia zdenerwowała się, co spowodowało uszczerbek na zdrowiu, uwaga, nie fizycznym, a psychicznym z, jak by to powiedzieć, terminem ważności poniżej 7 dni. Ta pani położyła się do szpitala, ale jakoś tam nie wycisnęli sroższych podstaw do okrutniejszych kar, które miałyby być – jeśli przyjdzie co do czego – zasądzone. A więc pomówienia, pomówienia…
W tym samym skleconym akcie oskarżenia przypisano mi szereg czynności niebyłych, czynności, które nigdy nie zaistniały, ba, nawet wypowiedzi, które nigdy nie padły. Ja nie muszę specjalnie martwić się o to, jak moi obrońcy będą to udowadniać wysokim sądom, bo może nie jednemu sądowi, skoro aż jeden z zarzutów… Może o to chodzi, żebym peregrynował po sądach z krańca na kraniec Rzeczypospolitej, żeby zorganizować mnie i moim współpracownikom czas w dłuższej perspektywie. Ale nie martwię się o to, jak ostatecznie zostanie ustalona prawda materialna, ponieważ Internet widzi, Internet pamięta, kto kogo napadł, a materiały audio-wideo, na które, o ironio, powołuje się sam prokurator, który podpisał ten dokument, wyraźnie zaświadczają, kto co powiedział, a czego nie powiedział.
Więc na tym przykładzie, jednym przykładzie związanym z jednym tylko postawionym mi zarzutem o charakterze pomówienia, stwierdzam, Wysoka Izbo, że prokuratura oparła się na konfabulacjach, zmyśleniach. Wymyślone słowa, wymyślone kwestie, wymyślone czyny. Prokurator przyznał to na posiedzeniu komisji, która rutynowo, jak również ekspresowo nad tą sprawą starała się procedować. Prokurator przyznał, że osnuł swoje fantasmagorie na zeznaniach, oczywiście fałszywych, delikwenta, który mnie oskarża, i na niczym innym. Ale wysoka komisja nie próbowała skonfrontować w prosty sposób tego, co jest napisane, z tym, co jest nagrane, bo powtarzam: nie potrzeba tu żadnych rzeczoznawców, nie potrzeba żadnych biegłych – potrzeba tylko pary oczu i uszu. I powtarzam: Internet widział, Internet pamięta i w związku z tym będzie także i pamiętał – może nie po wsze czasy, ale przynajmniej do następnych wyborów – jak w tej sprawie postępowała wysoka komisja i jak postąpi Wysoki Sejm.
Więc ponieważ ten sztandarowy przypadek, przypadek położenia przeze mnie kresu celebracjom talmudystów satanistów w gmachu Sejmu Rzeczypospolitej – bo tak, talmudyści to rasiści, a to jest sprzeczne z zasadami nie tylko religii cywilizowanych ludzi, ale także prawa świeckiego, które w cywilizowanych krajach wyznacza ramy życia publicznego – tak więc ta przeze mnie spuentowana celebracja rasistowskiego tryumfalizmu była organizowana przez ludzi, którzy notabene nie pofatygowali się, żeby zarejestrować swoją organizację, swój fałszywy kult, żeby przedstawić się Rzeczypospolitej Polskiej jako ruch zorganizowany. W związku z tym też słabo wygląda zarzut, który w tej sprawie prokuratura stawia, który właśnie miałby czynić ze mnie odpowiedzialnego za utrudnianie sprawowania kultu. Skoro tak słabo to wygląda, sięgnięto po, jak to tutaj pan przewodniczący zreferował, dzieła zebrane.
Niestety nie zostały zebrane. Chętnie będę się chlubić innymi moimi interwencjami poselskimi. Zdaje mi się, że skutecznie odświeżyłem ten gatunek i przypomniałem szerokiej publiczności, że poseł może, a z mojego punktu widzenia powinien, reagować na zło, które dostrzega w polskim życiu publicznym, na wszelkie sposoby. Sięgnięto zatem po inne przykłady. No i cóż, mogę się tylko chlubić, ale nie wypada, więc stwierdzę, że mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Przywróciłem powagę Wysokiej Izby, kładąc kres tej rasistowskiej, talmudycznej celebracji.
Przywróciłem powagę wysokiego sądu w Krakowie, który został przez pederastów, eurofederastów przyozdobiony choinką z ich emblematami, co, dalibóg, nie licowało z powagą wysokiego sądu. Trwało to miesiącami, aż ja, niegodny, zawitałem w mury tego sądu i mogłem przywrócić powagę. Przywróciłem elementarne poczucie sprawiedliwości i zdrowego rozsądku. Na wezwanie moich wyborców, pracowników centrum kardiologii pod Warszawą starałem się położyć kres prześladowaniom COVID-owym. Pod pretekstem walki z mniemaną pandemią przymuszano tam pracowników do szczepień i rozmaitych innych znachorskich, jak świetnie wiemy, praktyk, które nie są oparte na podstawie naukowej i nie mają żadnej podstawy prawnej. Dokonujący tych bezprawnych wymuszeń, dopuszczający się wobec własnych pracowników mobbingu dyrektor tego centrum, poprzednio minister jednej choroby i nagłej śmierci, jest niewątpliwie współodpowiedzialny za wielką operację, za którą współodpowiada także Wysoka Izba.
Z tego powodu powiadam: zjednoczony front chanukowo-COVID-owo-eurokołchozowo-wojenny, bo jesteście państwo również podżegaczami wojennymi i zwłaszcza w tych ostatnich latach sprowadzaliście na naród polski wszelkiego rodzaju nieszczęścia, śmiertelne zagrożenia i represje. To wszystko sytuacje, w których miałem poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Niestety nie było oczywiście należytych skutków prawnych, które powinny dotknąć rzeczników, rzeczników bezprawia i niegodziwości wobec moich rodaków, więc notuję to na moim koncie. Prokuratura czyni z tego taki gniot, taką pigułę – jak nie kijem go, to pałką, jak coś się nie znajdzie w pkt 1a, to może w pkt 3b. Ale – jakaż ironia tej sytuacji – okazuje się, że nie ma z czego tego ulepić, ponieważ większość tych zarzutów, które mi postawiono, to zarzuty ścigane w polskim standardzie prawnym z oskarżenia prywatnego. Owszem, prywatnie poskarżyli się na mnie składający rozmaite fałszywe zeznania niby-poszkodowani, ale prokuratura w wyjątkowych wypadkach obejmuje ściganiem czyny, na które skarżą się prywatni oskarżyciele.
W tym wypadku prokuratura pospieszyła jako adwokat, jako plenipotent tych rozmaitych niby poszkodowanych, w tym Niemców w Warszawie. Prokuratura będzie reprezentować Niemców. Kogo zwykle w takich sprawach reprezentuje prokuratura? Kogoś, kto sam nie radziłby sobie w takiej sytuacji, np. kogoś małoletniego albo obarczonego jakimiś deficytami intelektualnymi lub fizycznymi czy też kogoś, kogo nie stać na to, żeby się prawować, procesować. W tym wypadku prokuratura jest samozwańczym i nadgorliwym rzecznikiem interesu Niemców w Warszawie. Oto, proszę państwa, wspaniała perspektywa. Będę sądzony w interesie niemieckim za mienie zniszczone w Warszawie. Jestem przez polską, eurokołchozową, post-PRL-owską prokuraturę oskarżany o to, że zniszczyłem Niemcom urządzenie, narzędzie, mikrofon, który służył do szerzenia antypolskiej propagandy. Nie służył do tego w teorii, to nie jest żadna figura literacka, ale właśnie in statu nascendi, w trakcie wywodu, który po raz kolejny miał nominować Polaków na odpowiedzialnych za niemieckie zbrodnie w trakcie wojny rozpętanej przez narodowych niemieckich socjalistów wespół z socjalistami międzynarodowymi i sowieckimi. Interweniowałem w trakcie tego wykładu.
Wszystko to interwencje poselskie – nie chodzi o to, że jakiś wasz sympatyczny skądinąd na co dzień kolega spadł po pijaku z rowerka i zasłaniał się legitymacją poselską albo że jakiś gruby aferzysta ma wiele milionów i jest właśnie zagrożony karą może nawet do 20 lat. Nie, macie tutaj posła, który sprawował i sprawuje swój mandat. Zamiast przyjść w sukurs temu posłowi, niektórzy popychają go teraz z nadzieją, że w ciemnicę, w jakieś kazamaty… W każdym razie zmierzacie do tego, żebym zniknął wam z horyzontu. Wam, zjednoczonemu frontowi wielkiej koalicji chanukowej. I takie będzie to głosowanie. Będą normalni Polacy kontra zjednoczony front chanukowo-wojenno-COVID-owo-eurokołchozowy.
A na dodatek jeszcze, szanowni państwo, ta polityczna zemsta, której tutaj tak bardzo pożądacie, ma być zemstą rozszerzoną o marszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka. To już dopełnia miary groteski w waszym postępowaniu i procedowaniu. Na dodatek do tych siedmiu dętych zarzutów, które stawia mi prokuratura, na dodatek do tego stawiacie tutaj jeszcze pod pręgierzem waszej opinii wicemarszałka Sejmu, który dalibóg z żadną z tych spraw nie miał do czynienia. I to po waszej stronie, na kartach hańby waszego urzędowania będzie to głosowanie, jedno i drugie, jeśli zagłosujecie za – za odwołaniem wicemarszałka Sejmu, za uchyleniem immunitetu posłowi. Powiedziałem, że Internet widzi, słucha, słucha uważnie i zapamięta, co się tutaj wydarzy już za kilka minut. Dziękuję bardzo, pani marszałek.
Autorstwo: Grzegorz Braun

Loading comments...