Smak. Neurogastronomia. Szukanie guza. - podcast

1 year ago
27

Smak. Neurogastronomia. Szukanie guza.

Neurogastronomia. Neurogatronomia, ale to brzmi…. Ale smakuje dobrze, jeśli ktoś lubi nieoczywiste ścieżki dosyć oczywistych nauk. Te ścieżki są rozwojowe. Jeśli twoim zdaniem fizyka kwantowa skręca w podjrzaną dzielnicę – to mówię CI idź tam. Będzie ciekawie. Może nabijesz sobie guza, ale wreszcie zrozumieć, w jakim mieszkasz mieście!

No dobrze... Smak - smak smak pozostaje po spotkaniach. Niesmak czasem, albo słodkie drżenie w sercu. Różnie. Czerwony sos został po szakszuce, a dodany do spaghetti przypomniał nastrój rozmowy przy śniadaniu. Miły. Smaki są jak kotwice dla łodzi z żywymi wspomnieniami, tymi kapsułami czasu...jesz i wiesz. Jesz i czujesz. Do dziś znam mieszkania, które pachną tak, jakby właśnie moja Babcia robiła tu swoje flagowe ciasteczka. Orzechowe. Nigdy nie zapytałam o przepis. Żal. Więc staję w cudzych drzwiach i zaciągam się głęboko. A jest taka nowa nauka - neurogastronomia. Serio! Łączy antropologię i neurologię, psychologię, biochemię, bromatologię, biologię molekularną (receptory smaki i węchu). A Twój smak gdzie Cię prowadzi? Do kogo?
*** Rozwój neurogastronomii zarówno z naukowego, jak i zdrowotnego punktu widzenia - to bardzo fajne sprawa. Ma służyć "polepszenia jakości ludzkiego życia oraz szerzeniu wiedzy na temat zależności między pobudzaniem różnych obszarów mózgu, odczuwaniem doznań smakowych, a tym, co jemy, jak jemy, dlaczego smakuje nam – lub nie – to, co jemy." )--- I czy tylko mi pachnie tu trochę też sztuczną inteligencją, stymulacją smakową, węchową, oraz możliwością zmiany szlachetnej idei w (po prostu) pieniądz? Przy okazji polecam fragment "W stronę Swanna" Prousta, ten z ciastkami - magdalenkami. Bowiem badam ten aspekt smaku... przy każdej możliwej okazji :)

W pierwszej części powieści Marcela Prousta, W stronę Swanna, znajduje się taki fragment:

(...) matka widząc, że mi jest zimno, namówiła mnie, abym się napił wbrew zwyczajowi trochę herbaty. Odmówiłem zrazu; potem, nie wiem czemu, namyśliłem się. Posłała po owe krótkie i pulchne ciasteczka zwane magdalenkami, które wyglądają jak odlane w prążkowanej skorupie muszli. I niebawem (...) machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz (...). Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jako błahe, krótkość złudna (...). Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty (...). I nagle wspomnienie zjawiło mi się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii.(...)
***

kawka - https://buycoffee.to/dziennik.zmian

muz. https://www.purple-planet.com

Loading comments...